czwartek, 21 lipca 2011

Namiot

Mamy cztery namioty, brzmi to dramatycznie, ale tak jakoś wyszło w praniu.
Natomiast z tych czterech dwa są docelowe i nagminnie używane.

Do wyjazdów samochodowych jest Quechua 3-osobowa rozstawiana natychmiast, zajmuje za dużo miejsca jako namiot do noszenia, ale do wożenia nie widziałem nic lepszego.
Kiedyś rozstawiłem ją na asfalcie w Norwegii i też było dobrze.
Przetrwała kilka silnych burz bez wilgoci w środku.
Polecam model Air, ma więcej wlotów powietrza, które jakby było za zimno - przymykamy.
W kwietniu się sprawdziła.

Do wyjazdów plecakowych, jest górska wyprawówka.

To co chciałem napisać, to dodatkowe kryteria wyboru namiotu poza ciężarem i funkcjonalnością.

1. Namiot powinien mieć zewnętrznie w stosunku do tropiku poprowadzone rurki.

Chodzi o to, aby na rozstawiając go na deszczu, najpierw rozstawić tropik i nie moczyć sypialni.
A w przypadku zwijania - najpierw zapakować wszystko pod tropikiem "na sucho" a na końcu zwijać tropik.

Jeżeli rurki są pod tropikiem, w przypadku nieciekawej pogody, stawiacie sypialnie na deszczu a potem przykrywacie to mokre tropikiem... i czekacie aż wyschnie - bez sensu.

2. Namiot powinien mieć chlapy śniegowe.

Nie chodzi o to, żeby zaraz stawiać namiot w śniegu (czemu nie).

W przypadku nawałnicy, woda odbita od ziemi nie zacina do środka i można ją prosto odprowadzić.
Wielokrotnie się sprawdziło.

środa, 20 lipca 2011

Płachta biwakowa

Chyba rok temu a może i dawniej, kupiłem
płachtę turystyczną.
Taki kwadratowy kawał tropiku z dwoma masztami.
Bardzo się sprawdził.
Standardowo używamy tego jako dodatkowy przedsionek przed namiotem (rozstawienie 10 minut z dokładnością do ilości drzew w okolicy).
Rozstawiam to tak, aby zasłaniało jak największą powierzchnie.
Jak się da to bez masztów, pomiędzy drzewami, a jak z masztami - to stawiam je z jednego boku.
Zupełnie inaczej niż sugerują producenci (patrz obrazek).
Maszty zabieram na wypady samochodowe, waga masztów nie robi różnicy.
Na ostatniej wyprawie w Patagonii jako masztów używaliśmy kijków trekkingowych.
Płachta zasłania słońce jak jest gorąco i chroni przed deszczem jak pada.
Zdarzyło mi się kompać pod wodą spływającą z płachty.
Fajny wynalazek - bez masztów ok. 500g

niedziela, 17 lipca 2011

Jeszcze o kubku

Kubek nie parzy w usta, jak przylepimy do krawędzi kawałek plasterka.

Butelka i kubek

Obrazek chyba najwięcej powie

Jakby co to kółko od kubka można sznurkiem albo gumką przywiązać do butelki.

Kubek po przeróbkach

Standardowy metalowy kubek ma jedną wadę.

Jak się w nim coś zagotuje - ciężko go podnieść bo gorący.
Wobec tego zrobiłem kilka zmian.



Obciąłem ucho z obu stron zostawiając trochę blachy.
Zawinąłem blachę w obu miejscach.
Przeciągnąłem kółko do kluczy u góry a potem przez to kółko i dół, przeciągnąłem łańcuszek kulkowy, gdzieś się przyplątał - chodziło o coś niepalnego.

A właściwie po co ?
teraz możemy przeciągnąć patyk w kształcie małej procy, jak się za bardzo nadpali, to zrobimy drugi.
Przez kółko nie przejdzie "proca" a łańcuszek powoduje, że konstrukcja jest stabilna.

Kompot bez podtekstów

Jadnym z najlepszych napoi energetycznych na szlaku jest kompot.
Taki zwykły owocowy.
Jak już zjedliśmy obiad, postawiliśmy namioty, woda nie jest problemem i jeszcze trafiły się po drodze jakieś owoce, warto nagotować kompotu i po wystygnięciu napełnić butelki na dzień następny.
Na pewno ma jakieś witaminy, na pewno nawadnia gorzej niż woda i pewnie pić się po nim chce jak po kupowanych napojach, ale jest smaczny i dostarcza energii.
Jakby był potrzebny lejek - tniemy butelkę po napoju i mamy.