sobota, 14 lipca 2012

Jakie buty ?

Jako, że właśnie przygotowuję zimowe buty (na zimę - nie pomyliłem się)
pomyślałem, że może warto opisać.
Każdy człowiek wchodząc do sklepu z obuwiem może śmiało powiedzieć:
"mam niestandardowe stopy".
Masowy przemysł obuwniczy zdefiniował numery buta na długość, ale nie ma numeracji szerokości.
Buty są rzeczą tak indywidualną a jednocześnie tak niezbędną, że trudno doradzać ale postaram się przekazać kilka moich subiektywnych opinii bazujących na własnym doświadczeniu.
Mam sceptyczne podejście do butów z membraną.
Sceptycyzm polega na tym, że jak wpadniemy w błoto po kostki (czytaj buciki nam się ubrudzą) membrana przestaje oddychać.
Najlepiej oddychającą jest skóra, nawet jak się pobrudzi, membrana jest półśrodkiem.
Druga rzecz to materiał z jakiego buty są wykonane.
Ponieważ nie mówimy o skorupach do wędrówki w Himalajach powyżej 7 tys. metrów, materiały typu kevlar raczej nie są nam potrzebne.
Na moje stopy, buty z kordury (taki gruby materiał) się nie sprawdzają.
Kordura nie rozciąga się tak jak skóra i nie układa się do kształtu stopy.
Raz mi się sprawdziły (buty już dawno się rozpadły) były jakby ktoś zaprojektował buty na moją stopę.
Firma ta niestety zmieniła projektanta....
Wobec tego zostajemy przy butach ze skóry.
Na lato cieńsze, na zimę cieplejsze.
Buty górskie muszą mieć cholewkę, aby trzymać kostkę.
Właściwie nie wiem dlaczego nazywam je butami górskimi, skoro używałem takich na pustyni, w lesie, na pampie, na śniegu a góry to był jeden z wielu przypadków, ale tak już się przyjęło.
Tak czy inaczej - załóżmy, że kupiliśmy wygodne buty i co dalej ?
Niektórzy pastują, wkładają do szafy i zabierają aby założyć je w górach.
Delikatnie mówiąc nie jest to najlepszy pomysł.
Sugeruję włożyć na noc do miski z wodą, obciążając kamieniami, aby rano założyć dwie pary skarpetek i połazić w nich (nawet po mieście) parę godzin.
Następnego dnia będą jeszcze wilgotne - zakładamy i znowu chodzimy kilka godzin.
Jak wyschną całkiem, to wycieramy delikatnie szmatką na mokro, tym razem, żeby nie za bardzo zamoczyć, suszymy.
Po takich operacjach nasączamy impregnatem (jest dostępny w spray-u).
Jak wyschnie - nasączamy ponownie.
Jak wyschnie - pastujemy.
Buty powinny być gotowe.
Celem moczenia i łażenia było dobre dostosowanie butów do stóp w warunkach kontrolowanych.
Z amerykańska uprzedzam, jak ktoś sobie "zniszczy buty" to jego problem.
Powyższy sposób jest najszybszy.
Jest jeszcze jeden dość niestandardowy i kontrowersyjny w obecnych czasach sposób na rozchodzenie butów.
Należy je założyć i chodzić, ale trwa to dużo dłużej niż dwa dni.
Na zdjęciu - buty w misce.

4 komentarze:

  1. Oj, ja z tych co to mają stopę długą a wąską, łatwo z butami nie jest. Aczkolwiek jak na ironię, łatwiej mi dostać buty do trekingu (bezkostkowe) i górskie (skórzane, za kostkę) niż zwykłe pantofle, grunt by brać o numer większe niż ma się stopę, jak się dużo łazi, lubią lekko spuchnąć, a zimą mieści się gruba skarpeta (skarpety w mrozy nakładam warstwami, bo moje stopy wyjątkowo wrażliwe na niskie temperatury).
    A na lato musowo sandały, nie wyobrażam sobie łażenia w zakrytych buciorach przy temperaturze +20 :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi się w sandałach pocą stopy
    PS> nie lubię tu odpowiadać, bo wymaga to ode mnie zezwolenia na googlesyndycation i inne skimerskie serwisy

    OdpowiedzUsuń
  3. A wiesz co to jest tryb incognito? Ty masz rzeczywiście obsesję. A wiesz, że z nieba namierzają Cię satelity? Bo masz przy sobie telefon komórkowy? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Satelity nie namierzają, a telefon jest namierzany z BTS-ów, znaczy sam się do nich łączy,
    pod warunkiem, że go ze sobą zabrałem a często tego nie robię.
    "To gdzie chodzę" to jednak nie to samo co "to co czytam" i jak mi dobrze dostarczyć reklamę...

    OdpowiedzUsuń