środa, 19 września 2012

Elektronika w podróży (i mapy)

Dawno nic nie pisałem, nie wynika to z braku czasu a raczej z braku pomysłów na wartościowy artykuł.
Pomyślałem, że warto poruszyć temat elektroniki w podróży.
Podróżując, teoretycznie elektronika nie jest nam niezbędna, niemniej uzależniamy się od telefonów, komputerów - generalnie od dostępu do informacji.
Zdecydowanie na wyjazdy zabieram telefon, który wyłączam zaraz po naładowaniu a przed wyjściem z domu.
Nie jest to obecnie standardowe, ale tak mam.
Z uwagi na powyższe odpada mi problem ładowania telefonu.
Ale potrzebujemy ładowarki do baterii w aparacie, lustrzanka spokojnie wytrzyma tydzień, ale co potem ?
Jak ktoś zabiera kamerę - druga ładowarka.
GPS wymaga baterii.
W przypadku GPS-a nie jest dramatycznie, jeżeli ktoś umie korzystać z mapy.
Na kilku wyjazdach włączałem GPS tylko po to, aby odczytać pozycję a następnie sprawdzałem ją na mapie papierowej.
Powyższe dość dobrze ogranicza zużycie prądu.
A jakby co znalazłem panel solarny do ładowania akumulatorków.
Jak mamy na GPS-ie jakieś mapy i chcemy z nich korzystać, przydaje się mały komputer.
Komputer się przydaje do zrzucenia zdjęć z kart/kamery na jakiś zewnętrzny dysk.
Czasem fajnie przejrzeć wiadomości/maile.
Ostatnio na promie, który płynął dwa dni, e-book reader był zbawieniem.
Jak widać ilość sprzętu rośnie i zabiera cenne kilogramy.
Warto pomyśleć o zabieraniu rozdzielacza - jedno gniazdko naładuje nam wiele rzeczy.
W ramach kompresji sprzętu i uzyskania dodatkowej funkcjonalności, zamieniłem mały komputer i e-book readera na tablet.
Taki na Androidzie.
Dodatkowym celem było posiadanie lepszego niż GPS narzędzia do oglądania map.
Spędziłem trochę czasu nad szukaniem odpowiedniego oprogramowania do map i znalazłem te, o których napiszę.
Ktoś powie "po co szukać ? przecież jest google maps ?".
Oczywiście - jest - jak jest sieć.
Jak wyjeżdżam poza kraj - zakładam, że sieci nie ma.
Jak jestem w górach - też jej nie ma.
Pierwszy z programów nazywa się "Soviet Military Maps Free".
Jak jest sieć - mamy np. OSM, czy Googla, jak sieci nie ma - oprogramowanie pokazuje nam radzieckie sztabówki - SUPER.
Drugi, wymagający własnej pracy poszukiwawczej, to "Orux maps"
umie zassać garminowskie mapy w postaci .img.
W ostateczności, można mu podłączyć skalibrowany skan mapy (png lub jpg)
Skan kalibrujemy programem "MapCalibrator".
Polecam.

Zdjęcia - Islandia 2012