piątek, 11 maja 2012

Testowałem hamak

W czasie długiego weekendu był czas na przetestowanie hamaka, jako rozwiązania zastępczego w stosunku do namiotu.
Hamak posiada moskitierę, także meszki, które już się pojawiły nie były mi straszne.
Właściwie wyszły mi same wady tego sposobu spędzania nocy, ale w cieplejszych warunkach pewnie byłoby inaczej.
Zaczynając od początku - trzeba znaleźć dwa drzewa w dobrej odległości.
To wcale nie jest takie proste jak się wydaje.
Mieliśmy dwa hamaki a odpowiednich drzew było też dwa...
Po rozwieszeniu liny między drzewami i płachty nad hamakiem wyglądało to w ciągu dnia całkiem dobrze.
W nocy padał deszcz i płachta spełniła swoje zadanie - było sucho.
pod śpiwór wepchnąłem karimatę, żeby było cieplej i to już zaczęło być takie sobie - karimata jeździła pode mną jak chciała.
Jak obudziłem się rano - była całkiem w poprzek.
Nie za bardzo jest co zrobić z ciuchami, w namiocie układam je pod głową.
Ułożenie bluzy i spodni pod głową w hamaku, powoduje, że już po kilku minutach macie te części garderoby gdzieś pod plecami.
Ułożenie w nogach dawało podobny efekt.
W hamaku jest wygodnie gdy mamy ręce nad głową.
Jak ułożymy ręce wzdłuż ciała, napieramy odruchowo  głową na hamak i rano boli kark, jest po prostu niewygodnie.
Jakby było ciepło, trzymałbym ręce nad głową, a że nie było - wylądowały w śpiworze.
Podsumowując test - kicha - może i dobry patent na dżunglę albo tropiki, gdzie nawet śpiwór nie jest potrzebny, ale na nasze warunki niekoniecznie.
Obudziłem się bardziej zmęczony niż wyspany.

Zdjęcie - widok z hamaka

czwartek, 10 maja 2012

Fajne narzędzie do planowania wycieczek

 Na razie w fazie BETA ale już mi się podoba.
http://trail.pl/plany/nowy 

Można sobie zaplanować trasę wycieczki.
Jest oprogramowanie na telefony (którego nie używam bo wychodzę twardo z założenia, że telefon służy do dzwonienia)
Ale jest możliwość prostego eksportu do formatu GPX czyli standardu Garmina.
A jak kto ma inny GPS to z GPX-a się prosto konwertuje.

niedziela, 6 maja 2012

Burza

Jest wiele teorii gdzie należy chować się w czasie burzy i czytałem tak wiele porad,
że jakby zastosować je wszystkie, za każdym razem, gdy złapie nas burza w lesie, należałoby wykopać sobie norkę i przeczekać.
Ponieważ burze się zdarzają stwierdziłem, że warto coś o nich napisać.
Zacznijmy od tego - gdzie jest burza skoro "idzie".
Większość ludzi wie, że jak zabłyśnie to trzeba liczyć 1,2,3... a jak się policzy to słychać grzmot ...
i w większości przypadków nic z tego nie wynika.
Niektórzy są bardziej zaawansowani i liczą 101, 102, 103.. i też nic z tego nie wynika, bo nie wszyscy wiedzą co dalej.
Sprawa jest bardzo prosta:
- dźwięk w powietrzu przemieszcza się z prędkością ok 300 m/s.
- światło 300000 m/s.
Tylko posiadacze starych telewizorów mogą być przekonani, że dźwięk jest szybszy od światła.
Z powyższego wynika, że jak zobaczymy błysk i zaczniemy liczyć i po iluś tam sekundach usłyszymy grzmot, to mamy policzony czas w jakim dźwięk doleciał do nas od momentu uderzenia pioruna.
Ponieważ  prędkość to 300 m/s i nasz pomiar czasu był taki sobie jeżeli chodzi o dokładność,
to dzielimy te otrzymane sekundy na trzy i wychodzi nam w kilometrach odległość od miejsca w którym ten piorun walnął.
Jak już wiemy o co chodzi, to możemy sobie policzyć czy burza się zbliża czy nie i jak jest daleko.
Jeżeli jesteśmy nie przygotowani, nie mamy namiotu/dachu/kurtki a przy sobie mamy bardzo ważne dokumenty - na pewno się zbliży co wynika z prawa Murphy-ego.
Co robimy ? Zwiewamy.
Jeżeli stosując się do zasłyszanych rad nie chcemy chować się pod drzewem i akurat jesteśmy w lesie - mamy problem.
Pod drzewem w lesie można się chować, tylko nie przytulać się do pnia.
Najlepiej się gdzieś schować.
Będąc pod żaglami lepiej dopłynąć do brzegu (takiego z lasem).
Ogólna zasada ochrony przed uderzeniem pioruna jak w życiu - nie wychylać się.

Zdjęcie - burza widziana z górki Kazurki